Rosja ostro gra



Inwazja rosyjska na Ukrainie (2014 r.)

Rosja ostro gra. Zbyt ostro…

To co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni zmroziło krew w żyłach. Aż trudno oglądać stacje informacyjne, gdyż informacje dotyczące poczynań Rosji wobec Ukrainy i Krymu burzą moje dotychczasowe wyobrażenia o racjonalności i pragmatyzmie rosyjskiej polityki zagranicznej. Ale jest też inny powód unikania telewizji – to strach przed najgorszym… Kilka miesięcy temu byłem na konferencji naukowej w Briańsku (Rosja). Poznałem tam wielu wspaniałych ludzi – głównie Ukraińców i Rosjan. Razem konferowaliśmy, razem szliśmy na piwo, razem wymienialiśmy się kontaktami, by za niedługi czas spotkać się ponownie na kolejnej konferencji. Wczoraj odebrałem maila, że dwóch moich zapoznanych ukraińskich przyjaciół otrzymało powołanie do wojska. „Będą bić się z Rosją, która zaatakowała ich kraj, bić się z najeźdźcami”. To wszystko nie mieści mi się w głowie!!! Moi rosyjscy przyjaciele czują się też fatalnie. Wczoraj razem dyskutowaliśmy przy piwie dzisiaj oni muszą się ze sobą bić.

Temu podobnych historii są setki tysięcy, jeśli nie miliony. Przecież każda rodzina na Ukrainie i prawie każda rodzina w Rosji ma kogoś bliskiego w kraju sąsiada. Znam rodziny gdzie matka jest Ukrainką a ojciec Rosjaninem i odwrotnie. Przy rodzinnym stole rozmawiają albo po rosyjsku albo po „niby” rosyjsku, z różnorakimi domieszkami ukraińskiego, białoruskiego i bóg wie jeszcze jakiego języka. To jest normalne. Ukraińcy i Rosjanie jako dwa wielkie bratnie narody, zawsze byli sobie bliscy! Jeśli by doszło do wojny, byłaby to wojna bratobójcza, rodzinna. Jest to trudne do wyobrażenia. Zbyt wiele ich łączy – mentalność, historia, religia, rodzina, kultura, życie… Putin od wielu lat buduje władzę autokratyczną. Odpowiada to wielu Rosjanom, także młodym, znającym języki i świat. Czy Rosja jest nadal państwem demokratycznym? Tak, ale musimy pamiętać o rosyjskiej specyfice. Nie wszystkie pojęcia funkcjonujące w Rosji, mają takie same znaczenie w świecie Zachodnim. Nie można stosować tu typowej kalki. Wiem, że brzmi to dziwnie ale tak właśnie jest.

Przykładowo, po rewolucji 1905 roku nie mieliśmy w Rosji monarchii parlamentarnej lecz monarchię dumską – brzmi prawie identycznie. Niestety Europejczycy utożsamiają Rosję z coraz większą fasadowością demokracji. Putin porządkując Rosję, uszczknął demokracji, to cena jaką Rosjanie płacą za względną stabilizację i poczucie dumy. Początkowo nie sądziłem, że kiedykolwiek Rosjanie odważą się na akt agresji wobec Ukrainy. Teraz widać, że nie jest to nie możliwe choć obiektywnie należy stwierdzić, że Rosji nie stać na wojnę. ma zbyt wiele problemów gospodarczych (czym innym przecież była maleńka Gruzja a czym innym jest Ukraina). Mimo, że historycznie Krym od czasów Katarzyny II był rosyjski mimo, że Rosjanie są silnie emocjonalnie związani z Krymem, a Sewastopol to rosyjskie miasto symbol – to putinowskie wojska bezczelnie naruszyły terytorium Ukrainy, w podobny sposób jak za każdym razem robili to Amerykanie, wchodząc przykładowo po raz drugi do Iraku i popełniając fatalny w skutkach błąd. Putin pokazał, że nie respektuje traktatów międzynarodowych, ignoruje i lekceważy społeczność międzynarodową, łamiąc nawet te umowy, których Rosja jest sygnatariuszem. Rosyjską politykę zagraniczną symbolizuje twarz ministra Ławrowa – ponura i złowroga (kto widział ten wie). Rosyjskie argumenty stojące za użyciem wojsk w obronie ludności rosyjskiej, w momencie kiedy nawet jedna osoba nie zginęła, są naciągane i nie do przyjęcia, tym bardziej, że prawo międzynarodowe posiada dziesiątki innych narzędzi, by na drodze pokojowej rozstrzygać temu podobne sprawy. W swym pierwszym wystąpieniu telewizyjnym po „zajęciu” Krymu przez wojska rosyjskie Putin zachował się skandalicznie i groteskowo. Mówienie o tym, że „anonimowi” żołnierze w rosyjskich mundurach z profesjonalnym sprzętem nie są częścią sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej a jedynie krymskimi ochotnikami przebierańcami, którzy odwiedzili „osiedlowe sklepy” z militariami; mówienie o tym, że Polska szkoliła terrorystów z Majdanu (chociaż jeszcze kilka lat temu też nikt nie dał wiary więzieniom CIA w Polsce), spowodowało, że nie można już uważać Putina za poważnego polityka. Te słowa go skompromitowały. Trudno wręcz w jakikolwiek sposób komentować te bzdury. Czy on sam w nie wierzy? Rację miała Merkel, on faktycznie stracił kontakt z rzeczywistością. Choć być może jednak jest też tak, że Putin i jego doradcy celowo prowadzą taką strategię. Świadomi słabości Zachodu i nierealności sankcji, czynią małe kroki, by potem nieco odczekać, oswajając Zachód i doprowadzić grę do końca. Jest jeszcze jedna rzecz, która śmieszy i przeraża zarazem, a mianowicie zachowanie członków Rady Federacji Rosyjskiej. Do kompetencji wyższej izby Zgromadzenia Federalnego Rosji należy między innymi rozstrzyganie sprawy ewentualnego użycia sił zbrojnych poza granicami Rosji (art. 102 Konstytucji FR z 1993 r.). Cały świat miał okazję zobaczyć jak członkowie Rady potulnie, bezrefleksyjnie, bez żadnych wątpliwości i pytań, które powinny towarzyszyć podjęciu tak odpowiedzialnej decyzji rzutującej na losy Rosji a być może i świata, z szokującą łatwością, jednogłośnie zaakceptowali prezydencką inicjatywę. Jak wodzone za sznurki marionetki. Farsa. Przykry i przerażający to był widok. Zastanawiam się, co o tym wszystkim sądzą obecnie zwykli Rosjanie, których niestety mocno faszeruje się propagandą. Jednak problemem dla Kijowa nie są nieoznakowani żołnierze rosyjscy. Głównym problemem Jaceniuka i reszty nie do końca wiarygodnych polityków opozycyjnych jest ludność Krymu, której zdecydowana większość nie chce należeć do Ukrainy. Nawet jeśli wojska rosyjskie się wycofają to pozostaną Krymczanie i ich otwarta niechęć a nawet wrogość.

Jest rzecz, o której trzeba także powiedzieć. Nie dziwię się wielu mieszkańcom wschodniej Ukrainy i Krymu. Ich strach przed nacjonalizmem, faszyzmem i banderowcami jest zrozumiały. Nie łudźmy się. Na Majdanie stało wielu ludzi, dla których postać Bandery i innych zbrodniarzy stanowi trzon, fundament ukraińskiej ideologii i państwowości (pisałem o tym po części w innym miejscu, zob. Majdan na Majdanie – Ukraińska rewolucja 2014 r.). Wrogość do Rosjan i Polaków na zachodniej Ukrainie jest często spotykana. O tym jak lubią tam Polaków świadczy chociażby stanowisko władz miejskich Lwowa w sprawie Cmentarza Orląt. Z resztą, pośmiertne odznaczenie bandyty Bandery tytułem Bohatera Ukrainy przez Juszczenkę w 2010 roku dobitnie ukazało jak silne są odwołania wśród ukraińskich elit politycznych do nacjonalistycznej przeszłości. Kolejna rzecz – pomysł wprowadzenia ustawy godzącej w język rosyjski, niewątpliwie świadczy o kompletnej głupocie opozycji. Szokuje też to, że polscy krótkowzroczni politycy, jak zwykle w tego rodzaju wypadkach oszołomieni i podnieceni wydarzeniami, zdają się nie dostrzegać tego, że wielu działaczy ukraińskiej opozycji gloryfikuje UPA, OUN i Banderę. Nikt nie zadaje pytań o ultranacjonalistyczny i neofaszystowski „Prawy Sektor”. Żeby nie było potem sytuacji (choć obawiam się, że to może być kwestia czasu), w której podczas kolejnej wizyty na Majdanie polscy bojownicy o ukraińską wolność, usłyszą antypolskie hasła. Chciałbym widzieć wtedy minę takiego pożal się boże Kurskiego. Często też spotyka się w mediach pytania dlaczego Ukraina nie chciała być w Europie, czemu odrzuciła unijne propozycje? To kolejny przejaw braku wyobraźni tych, którzy widzą Ukrainę albo w objęciach Unii albo Rosji. Wystarczy przecież spojrzeć na mapę. Ukrainie nie kalkulowało i nie kalkuluje się zrywać powiązań z Rosją. Chyba nikt nie sądzi, że mająca problemy gospodarcze Unia Europejska jest w stanie podnieść konająca gospodarkę ukraińską? To Rosja daje kredyty, nie Unia. W Rosji jest zbyt na ukraińskie towary, Rosja daje niską cenę gazu dla energochłonnego przemysłu ukraińskiego. Czego tu jeszcze nie rozumiecie Panowie Europosłowie?