Den Pobiedy cz. 1 – Moskwa

Dzień Zwycięstwa to właściwie najważniejsze święto w Rosji. Możecie sobie mówić co chcecie, możecie ustanawiać dziesiątki innych świąt kościelnych, czy też państwowych ale nic nie jest w stanie równać się z 9 maja. To wtedy na Placu Czerwonym lśnią mundury, to wtedy gra orkiestra, to wtedy przelatują samoloty, defiluje armia, Putin stoi na baczność a na niebie? Tak, to prawda, na niebie nie ma chmur ani deszczu, bo w ten dzień, jedyny w roku w Moskwie jest zawsze słońce.

Udało mi się kilka razy zobaczyć jak wygląda ten świąteczny dzień w realu. W 2006 roku byłem w Brześciu nad Bugiem, w 2011 byłem w Moskwie, w 2013 w Petersburgu, a w 2018 w Kazaniu. Każde miasto ma swoją specyfikę. Postanowiłem podzielić się swoimi wrażeniami z Dnia Zwycięstwa w Moskwie i Petersburgu. Myślę, że każdy pasjonat wschodu musi znaleźć czas i zobaczyć to na własne oczy.

Moskwa świętuje, Moskwa mieni się słońcem, Moskwa tańczy i pije. Centrum miasta jest pozamykane dla ruchu kołowego i transportu, na większych ulicach są poustawiane sceny na których wybrzmiewa patriotyczna piosenka. Ludzie na murkach, schodkach, ławeczkach w parkach siedzą, piją, zakąszają, tańczą, śpiewają. Jeszcze można spotkać weteranów, jeszcze można ich zobaczyć szczęśliwych i celebrujących zwycięstwo. Ale to już ostatnie chwile by móc do nich podejść, uścisnąć i podziękować, że oddawali życie w tej parszywej, pieprzonej wojnie. Już niedługo umrą ostatni z żywych, którzy walczyli, którzy przelewali krew.

Trybuna honorowa w barwach państwowych Federacji Rosyjskiej.

Weterani, to ich dzień!

Stalingrad – warto spojrzeć na ilość położonych kwiatów składanych jako hołd poszczególnym Miastom-Bohaterom.

Kijów.

Leningrad – największa ilość kwiatów….

Marszałek Żukow.