Do jasnej cholery! Gdzie jest saturator???
Pytam się!?!
Gdzie on jest?
Zawsze tam stał – dumny, masywny, ciężki, blaszany. W pogodę i niepogodę, zwarty i gotowy by w upały służyć obywatelom miasta Lwowa. Każdy mógł podejść, napuścić wody do szklaneczki i wypić. Służył wszystkim bez wyjątku: dzieciom, pijakom, wytwornym damom i turystom zarówno tym rosyjsko jak i anglojęzycznym. Co było w ofercie? No ba, pyszności. Były dwa warianty: można było napić się wody z syropem za 50 kopiejek lub bez syropu za 25 kopiejek. Całość pięknie podana w szaro-biało-czerwonej szacie. Ale wtem, nagle, bez ostrzeżenia i konsultacji, zniknął. Już kolejny rok jak go nie ma. Kiedy zniknął? Dlaczego? Kto go porwał? Komu przeszkadzał? Są to pytania bez odpowiedzi. Pozostaje żywić nadzieję, że kiedyś powróci i będzie nadal dumnie pełnić wartę tuż obok Lwowskiej Opery